Dzisiaj mam dla Was doskonały pomysł na lunch/obiad, który właściwie robi się sam, jest bardzo prosty i niezwykle sycący. A wszystko to dzięki pewniej pozytywnie zakręconej Polce, mieszkającej w Japonii! 🙂
Shoyu Ramen, czyli jeden z najprostszych typów ramen. Ale zaraz, czym w ogóle jest to ramen?
Jest to moja ulubiona zupa, którą najłatwiej porównać do naszego tradycyjnego rosołku, tylko w wersji azjatyckiej. Często bywam w Warszawskich knajpkach z tym specjałem, jednak jest to dość droga zabawa, więc postanowiłem ugotować go sobie samemu. Zainspirowała mnie do tego pewna pozytywnie zakręcona Polka – Emi, której filmy na youtube doskonale tłumaczą wszystko krok po kroku. Oczywiście możecie sami obejrzeć jej video, ja natomiast opiszę cały proces poniżej. 🙂 Link do FP autorki przepisu o tu: https://www.facebook.com/jacidamjaponia/
Typów Ramen jest bardzo, bardzo dużo, jednak często wymagają trochę więcej pracy. Jako, że tak ja, jak i większość moich pacjentów nie ma wiele czasu na kuchenne awangardy, dziś skupimy się na najbardziej bazowej opcji – Shoyu Ramen. 🙂
Czego potrzebujemy do ramen:
- mięso kurze lub wołowe – 500g lub więcej (zależnie od porcji)
- kości wołowe / każdy dowolny kawałek, który odnalazłby się w rosole, także ogonki, raciczki, co kto lubi 🙂
- pory – 4-5 sztuk
- imbir świeży – ok. 6 cm korzenia
- czosnek – 3-4 ząbki
- mięsny kawałek boczku / schab wieprzowy
- makaron ramen lub inny dowolny makaron
- sos sojowy
- olej sezamowy
- mirin lub ocet ryżowy i odrobina cukru
- listki nori
- szczypiorek
Przygotowanie:
- Gotujemy bulion. Wrzucamy mięso, kości i wszystkie różności bulionowe do garnka, zalewamy wodą i gotujemy na średnim ogniu. Zgadzam się z Emi, że mięsa w bulionie nigdy za dużo, ja lubię dodać też sporo kostek, żeby całość wyszła dość gęsta. Z mięsem gotujemy także pory, zostawiając 1/2 sztuki na później. Wody nie należy żałować, bo większość i tak wyparuje.
- Podczas gotowania się bulionu przygotowujemy dodatek mięsny – rolujemy boczek i związujemy go sznurkiem lub używamy ładnego kawałku schabu. Ja preferuję tę drugą opcję, ponieważ boczek jest dla mnie zwyczajnie za tłusty. 😉 Wrzucamy mięso do bulionu.
- Kiedy bulion się zagotuje, na powierzchni pojawi się piana, którą zbieramy i wyrzucamy, czyli szumujemy. Dzięki temu uzyskamy piękny, klarowny wywar.
- Po zebraniu piany dodajemy posiekany czosnek i imbir (3/4 przygotowanego kawałka). Gotujemy całość na małym ogniu przez 3 godziny. Po 40 minutach wyjmujemy z bulionu mięso (boczek lub schab) i przechodzimy do marynowania go. 🙂
- Mieszamy ze sobą 1/2 szklanki sosu sojowego, 2 szklanki wody i dodajemy odłożony kawałek pora, imbir i czosnek. Podgrzewamy miksturę do zagotowania, ściągamy z ognia i marynujemy w niej mięso.
- Po trzech godzinach bulion powinien być zagotowany i bardzo esencjonalny. Żeby trochę zmniejszyć jego kaloryczność, staram się wyłapać większą część tłuszczu na powierzchni. Nie martwcie się, i tak sporo zostanie, więc zupa nie ucierpi smakowo. 🙂
- Przed podaniem, na dno talerza należy wlać bazę shoyu, czyli łyżkę sosu sojowego, łyżeczkę oleju sezamowego i odrobinę mirin – słodkiego japońskiego wina do gotowania. Zamiast mirin można użyć łyżeczkę octu ryżowego i szczyptę cukru. Nalewamy bulion, nakładamy makaron, dodajemy plaster zamarynowanego mięsa, kawałki nori, szczypiorek i nitamago.
Jak widzicie, przepis jest bardzo prostu i mimo, że całość zajmuje trzy godziny, większość robi się samo. 🙂
Stanowczo polecam ten przepis w połączeniu z marynowanym jajkiem – Nitamago, a przepis na nie znajdziecie klikając > O TUTAJ!<.
Smacznego!